Namiętność silniejsza niż ból

„Czasem nasza podróż życiowa niemiłosiernie się ciągnie, gdy staramy się dotrzeć do kulminacji swoich wysiłków i osiągnąć jakiś cel. A gdy nam się uda, życie przyspiesza i szybko się kończy”

Każdy z nas ma w życiu wzloty i upadki… Posiadamy swój bagaż trudnych chwil, z którymi sobie radzimy sami, z pomocą lub żyjemy dźwigając go na plecach. Jedni z nas radzą sobie z nim doskonale, a jedynym przypomnieniem o nim są nocne koszmary. Drugich życie jest wieczną udręką, na każdym kroku ścierają się z przeszłością…

Rylee Thomas jest kobietą rozważną, ambitną i pewną siebie. Jest atrakcyjną, niezależna dziewczyną z niemałym bagażem wspomnień, kochającą dzieci, może nawet bardziej te poszkodowane przez los. Na balu charytatywnym poznaje Coltona Danovana, choć sytuacja jest dość kłopotliwa i niezręczna zatracają się pełnym namiętności pocałunku, który pociąga za sobą lawinę pożądania, seksu i namiętności.

Czytając pierwszy tom trylogii odkryłam sporo podobieństw do słynnych „Pięćdziesięciu twarzy Grey’a „ E.L. James. Colton Danovan jest zabójczo przystojny, obrzydliwie bogaty i mega seksowny. Podobnie jak Christian Grey nie może uwierzyć w to, że potrafi kochać, choć przez jego życie przewijają się setki długonogich blondynek, które szybko znikają. Został adoptowany, a jego życie było trudne. Co do Rylee i Anastazji nie mogę dostrzec żadnych powiązań.

Muszę przyznać, że spodziewałam się wątku BDSM, lecz autorka zaskoczyła mnie w cudowny sposób. Książka była wypełniona erotyzmem i seksapilem, jaki każda z kobiet chciałby przeżyć – szczerze życzę każdej kobitce takiego wspaniałego i gorącego romansu.

Książka naładowana jest wieloma pikantnymi i zmysłowymi scenami. Dodatkowo powieść – mimo emanującego z niej seksu – ma wartkie dialogi, pełne ciętych ripost, które nie raz wywołują uśmiech. Interesujące jest to, że w książce znajduje się dużo sprzeczności, zwłaszcza w rozumowaniu Coltona na temat ich „związku”. Ciekawym, lecz znanym mi z innej powieści jest „rozmowa” za pomocą tekstów piosenek.

Powieść K. Bromberg przeczytałam w dwa dni i z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa i myśli oświadczam, że dla mnie jest to dużo lepsza książka niż wspominane wcześniej „Pięćdziesiąt twarzy Grey’a”.  Jest wciągająca, a dodatkowo każda kobieta może poczuć się w skórze Rylee.

Polecam ją osobom o pikantnych upodobaniach… 🙂

Nie macie się co martwić w najbliższym czasie dodam recenzję „Morza szept”,

a to taki mały przerywnik – potrzebowałam żywego romansu 😛

.