Mroczne umysły, hmm… Zaczęło się od tego, że na różnych stronach na Facebooku, które mam polubione, a ich posty przewijały się na stronie głównej często przewijała się okładka tejże książki. Przez długi czas nie mogłam jej nigdzie znaleźć, a gdy już odnalazłam ją na Internecie to moje chęci zmalały.
Szczęśliwym trafem, po „przeprowadzce” do internatu i zaczęcia nauki w liceum przyszła kolej na odwiedzenie tutejszej biblioteki, no i teraz jestem po jej przeczytaniu.
Ameryka obraca się w ruinę, rośnie bezrobocie, upadają firmy. Dodatkowo na skutek tajemniczej choroby zwanej OMNI odsetek zdrowych dzieci maleje. Jakby nieszczęść nie było mało, młodzież, która przeżyła zaczyna zdradzać nadnaturalne moce, telekinezę, telepatię. Wszyscy ponadnaturalni są zabierani do „ośrodków rehabilitacyjnych” tam zostają klasyfikowani na kasy kolorów: Zielony, Niebiski, Żółty, Pomarańczowy i Czerwony. Oczywiście ośrodki oficjalnie mają za zadnie leczyć, co innego jednak dzieje się w praktyce.
Nasza główna bohaterka – Ruby – trafia do ośrodka w wieku dziesięciu lat i mimo mocy wpływania na ludzkie umysły – Pomarańczowa- zaczyna ukrywać się pod przykrywką Zieloną. Udaje jej się to przez sześć lat, aż do pojawienia nie szansy na ucieczkę z powodu odkrycia przez władze jej mocy. Ale czy jednak ta pomocna dłoń okażę się tą, której można zaufać?
Ruby szybko poznaje odpowiedź. Razem z trojgiem nowych znajomych wyrusza na poszukiwanie tego, który pomaga dzieciakom powrót do domu. Po wielu przejściach już wie, kto może okazać się wrogiem, a kto jest jej przyjacielem. Boi się jednak innej rzeczy – samej siebie i tego, jaka ma moc.
Książkę przeczytałam w dwa wieczory, choć miała masę opisów – a takie książki nie należą do moich ulubionych – pochłonęłam ją w trymiga. Ciekawy świat, pełen można powiedzieć tego, czym naprawdę jest świat, bo przecież życie nie jest kolorowe i piękne jak w romansach. Autorka stworzyła barwne postacie, jednak z tak licznych zainteresował mnie Suzume. Młoda dziewczynka, ale, z jaką przeszłością…
Kolejnym minusem było to, że autorka skupiała się wyłącznie na Ruby i tym, co ona robi, a ja na przykład chciałabym jeszcze bardziej rozwinąć wątek choroby i pozostałych – Żółci, Pomarańczowi, Czerwoni, – którzy jak się dowiecie zostali zlikwidowani.
Na moje półce do czytania już znajduje się drugi tom „Nigdy nie gasną” – mam nadzieję, że akcja jakoś się ożywi i więcej napisze o chorobie i innych dzieciach.
Mnie się tam bardzo podobała, bez względu na małe zaniechania 🙂
nie twierdzę, że mi się książka nie podoba. W zasadzie to wciągnęła mnie do swojego świata, przecież gdyby nie to odłożyłabym ją i nie podejmowała zamiaru czytania drugiej 🙂 Pozdrawiam