I nadszedł koniec… ale czy na pewno?

Z racji tego, że przeczytałam wcześniejsze tomy, musiałam dokończyć serię i tak zaczęłam szybką i interesującą przygodę z Wybraną Liz Braswell. Książka jak jej poprzedniczki jest szybko czytająca, pełna akcji i ciekawych zdarzeń.

Chloe po wydarzeniach z poprzedniej części wraca do domu, do normalnego życia. W końcu dorosła by zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem. Przestała być irytująca, nadąsana i wiecznie niezadowoloną dziewczyną, dorosła by stanąć na czele powierzonego jej zadania.

Po dokładnym odkryciu, kim tak naprawdę jest, Chloe na początku ciężko jest przyjąć do wiadomości, że jest wybrana by ocalić nie tylko Mai, a też ludzi. Ucząc się na własnych błędach, dokonuje w swoim życiu wielu zmian. Lepiej dogaduję się z matką, której o mały włos nie straciła. Jedyne wątpliwości, jakie ma w głowie to te dotyczące Siergieja, a gdy ten próbuje ją zabić- co potwierdza przestrogi Kim – wacha się komu ufać dalej.

Akcja równie dynamiczna jak w poprzednich tomach. Fabuła, zaczyna dobiegać ku końcowi, wszystko zaczyna się wyjaśniać. Język ja wcześniej młodzieżowy i ciekawy w odbiorze.

I oczywiście zakończenie… Autorka wyjaśnia nam wszystkie poprzednie wątki, lecz z niewinnością szczeniaczka dodaje kolejne, jakby chciała sobie uchylić okno, by później jak najdzie ją ochota na powrót do świata starożytnych kotów, pisać dalej.

Wybrana to moim zdaniem dobre zakończenie serii, choć może nas pozostawić w małym nienasyceniu z racji dodania nowych faktów – delikatnie a jednak- a później nie ma już nic. No cóż, trzeba się pozbierać i rozpocząć czytanie kolejnej powieści, aby czytelnicy blogowi mieli dodatkwow kilka słów do przeczytania mimo książek i –możliwe- lektur szkolnych.