Thomas i jego przyjaciele przetrwali pierwszą z prób. Wyszli z Labiryntu i znaleźli się w „bezpiecznym” miejscu, najedli się, umyli, ubrali i ze spokojem mogli legnąć w objęcia Morfeusza. Błogie i beztroskie siedzenie zostaje jednak przerwane przez Poparzeńców – choć jak dla mnie to inna wersja zombie. Dostają zadanie od człowieka ubranego na biało – pokonanie stu sześćdziesięciu mil na północ i dotarcie do Bezpiecznej Przystani.
Etap drugi czas zacząć…
Przez otwór dostają się na pustynie. Poznają Poparzeńców, a dwójka z skłania się do pomocy Streferom.
Mordercza tułaczka przez spierzchnięta słońcem ziemię, czyhające niebezpieczeństwo ze strony „zombie” i burza, która o mały włos nie zabija Minho.
Mogłoby się wydawać, że to wszystko co zaplanował dla naszych bohaterów James Dashner, jednak to nie koniec…
Ciągłe napięcie i niewiedza związana z zakończeniem książki nie pozwalała mi odłożyć jej na półkę. Szybka akcja, która jest pełna zwrotów. Tajemnice – dużo spraw się już wyjaśniło, ale to nic, dochodzą kolejne. Trwoga o bohaterów i bezsilne patrzenie na ich śmierć…
Autor postarał się w stu procentach. Mimo, że Próby ognia są drugą częścią i jest w niej więcej opisów niż dialogów jest rewelacyjną kontumacją, której nie powstydziłby się żaden pisarz.
Jedna rzecz zastanawia mnie i to od Więźnia labiryntu czym dokładnie jest DRESZCZ i czy naprawdę „jest dobry” jak sam siebie określa. Bo w zasadzie chce ich wykorzystać, sprawdzić jak to jest, że nie są chorzy na Pożogę. Mam jednak nadzieję, że wszystkie wątki i niedomówienia wyjaśnią się w Leku na śmierć.
Nadal jestem w szoku po jej przeczytaniu…
Na zakończenie dodam wrażenia z filmy, który udało mi się obejrzeć wczoraj w nocy. Określę go jednym wrażeniem WOW😲😲. Mocna dawka adrenaliny i scen, przy których zapominałam jak się oddycha. Tak jak w poprzednim jest tam tak mało odniesień do książki, że miałam ochotę zaprzestać oglądanie. Teraz jednak czekam na kolejną części i mam nadzieje, ze Dylan O’Brien wyzdrowieje i wróci na plan nie tylko trzeciej części Więźnia labiryntu ale i serialu Teen Wolf , którego jestem fanką 😏 . Ale wracając do filmu, świetny i jeszcze raz świetny.
Gorąco polecam go tym, którzy go nie oglądali, ale na początek zachęcam do przeczytania książki by później można było połączyć ze sobą fakty i zobaczyć różnicę między książka- film, a jak mi się wydaje odwrotnie to już nie to samo 😉